„Zmartwychwstały Chrystus – nasza Nadzieja chwały”

„Zmartwychwstały Chrystus – nasza Nadzieja chwały”

"Twoje słowo jest lampą dla moich stópi światłem na mojej ścieżce." (Ps 119, 105) Tydzień...

Słowo Życia - maj 2025

Słowo Życia - maj 2025

Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną (J 10, 27) Są ludzie, których głos...

List do MPJ! - Jezus, Źródło życia.

List do MPJ! - Jezus, Źródło życia.

Mój Drogi / moja Droga! Kwiecień w tym roku był  miesiącem Świąt Zmartwychwstania...

TERMINY WAKACYJNE  2025

TERMINY WAKACYJNE 2025

Błogosławiona Krew Jezusowa! Kochani,udostępniamy terminy naszych wakacyjnych rekolekcji,...

Zmartwychwstał Pan mój i nadzieja!

Zmartwychwstał Pan mój i nadzieja!

Błogosławiona Krew Jezusowa! W tą Świętą Noc Zmartwychwstania niech rozbrzmiewa pieśń...

List do MPJ!- marzec 2025

List do MPJ!- marzec 2025

Mój Drogi / moja Droga! Jak się masz? Jesteś już po feriach; mam nadzieję, że był to dla Ciebie...

  • „Zmartwychwstały Chrystus – nasza Nadzieja chwały”

    „Zmartwychwstały Chrystus – nasza Nadzieja chwały”

  • Słowo Życia - maj 2025

    Słowo Życia - maj 2025

  • List do MPJ! - Jezus, Źródło życia.

    List do MPJ! - Jezus, Źródło życia.

  • TERMINY WAKACYJNE  2025

    TERMINY WAKACYJNE 2025

  • Zmartwychwstał Pan mój i nadzieja!

    Zmartwychwstał Pan mój i nadzieja!

  • List do MPJ!- marzec 2025

    List do MPJ!- marzec 2025

Słowo Życia - czerwiec 2020

pytanie.jpg

Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16)

Niektórzy twierdzą, że czasami, a może nawet dość często, przyjmowanie jest czymś trudniejszym niż dawanie. Oczywiście na każde takie „uniwersalne” stwierdzenie należy patrzeć ostrożnie i z dystansem, może jednak warto chociaż przez chwilę, zastanowić się, jak jest w naszym przypadku tzn. czy powyższe stwierdzenie nie wyraża jakiejś prawdy o nas i o naszym życiu? Bóg dał nam Swojego Jednorodzonego Syna i… Jak nam „idzie” przyjmowanie Go?… Czy w ogóle mamy jakieś (najlepiej konkretne) pomysły na to, jak możemy Go przyjąć? W jaki sposób możemy nie tylko to zrobić (jednorazowo), ale raczej robić - najlepiej każdego dnia?

Jednym z ważnych momentów wielu rekolekcji i programów formacyjnych jest przyjęcie Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Często tej chwili towarzyszą duże emocje. Pojawiają się łzy wzruszenia czy okrzyki radości. Jednak emocje opadają, rekolekcje się kończą, a nawet najbardziej rozbudowane i pomysłowe programy się wyczerpują… I pojawia się codzienna rutyna… Przyjęty „w blasku reflektorów” (chociaż pewnie częściej wśród nastrojowych świec) Pan Jezus jakoś tak „blednie”… - trochę jak opalenizna po powrocie z egzotycznych wakacji, którą na początku nosimy z dumą i być może ku lekkiej zazdrości „bladych” sąsiadów (zresztą, co oni mogą wiedzieć o prawdziwym życiu duchowym…?).
Warto bardzo konkretnie „zmierzyć się” z pytaniem - nawiązując do tej z pewnością niedoskonałej analogii - czy próbujemy coś robić, aby ta „duchowa opalenizna” jak najdłużej się utrzymała? Co robimy, żeby już nie nasza skóra, a raczej nasze serce, nie na chwilę, a najlepiej na wieczność, przyjęło Jednorodzonego Syna Bożego? Warto sobie te pytania postawić, żeby nie stracić, a umieć przyjąć… Miłość na wieczność.

ks. Marcin Kędzia