PROŚBA O MODLITWĘ!

PROŚBA O MODLITWĘ!

W dniach 7-10 kwietnia 2024 r. odbędzie się Kapituła Generalna i wybory do Zarządu naszej...

Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

Dz 4, 32-35. Pierwsza lektura z drugiej niedzieli wielkanocnej tegorocznego cyklu, to tak zwane...

Słowo Życia - kwiecień 2024

Słowo Życia - kwiecień 2024

„Pan mój i Bóg mój!” J 20, 28 Liturgiczny okres wielkanocny to czas spotkania z Jezusem...

CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

    Błogosławionych, pełnych nadziei Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.    

PEWNOŚĆ WIARY - V Niedziela Wielkiego Postu

PEWNOŚĆ WIARY - V Niedziela Wielkiego Postu

Jr 31, 31-34. Wielkie, monumentalne, spisane pod wpływem potężnego, niezachwianego ducha...

ŻYWY CHRYSTUS - IV Niedziela Wielkiego Postu

ŻYWY CHRYSTUS - IV Niedziela Wielkiego Postu

2 Krn 36, 14-16.19-23. Niedziela radości albo pociechy pośród skupienia i pokuty, jest dniem...

  • PROŚBA O MODLITWĘ!

    PROŚBA O MODLITWĘ!

  • Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

    Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

  • Słowo Życia - kwiecień 2024

    Słowo Życia - kwiecień 2024

  • CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

    CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

  • PEWNOŚĆ WIARY - V Niedziela Wielkiego Postu

    PEWNOŚĆ WIARY - V Niedziela Wielkiego Postu

  • ŻYWY CHRYSTUS - IV Niedziela Wielkiego Postu

    ŻYWY CHRYSTUS - IV Niedziela Wielkiego Postu

SYNOSTWO BOŻE - DROGOWSKAZ NA TABOR - II Niedziela Wielkiego Postu

Przemienienie.jpg

Rdz 22, 1-2.9-13.15-18. Bóg nie chce mówić do ludzkiego serca abstrakcyjnie. Nie posługuje się ideami lecz zawsze udowadnia, że wiara systematycznie przechodzi w praktykę życia duchowego. Historia zbawienia zostaje wypełniona więc nie teoriami lecz ubogimi ale żywymi ludźmi, którzy pokazują, że każdy człowiek zdolny jest zmieścić w sobie życie Boże – to jest wiarę.

 

W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, autor księgi Rodzaju odwołał się do Noego. Był bardzo zwykłą, kruchą osobą. Nigdy nie przypuszczał, że przetrwa potop. W następną niedzielę, to jest dziś, na scenę biblijnych wydarzeń przywoływany jest z kolei Abraham. On sam, przed spotkaniem jedynego i prawdziwego Boga, nigdy nie sądził, że będzie ojcem duchowym dla wszystkich wierzących i to we wszystkich pokoleniach Kościoła.

Trzeba przyznać, że spotyka go ogromne wyzwanie. Nikt wcześniej nie słyszał czegoś podobnego. Stać się korzeniem dla pokoleń wierzących! Parę wieków później, z jeszcze większym rozmachem i absolutnie szerokim planem, Bóg zaprosi do planu zbawienia Maryję z Nazaretu. Pan zdecyduje się wówczas na najwyższe ryzyko, mocniej nawet niż teraz z Abrahamem. Nikt przed nim nie słyszał od Boga o podobnej propozycji.
W czym przerastają cię Boże plany i propozycje? Jak temu próbujesz sprostać? Kiedy myśl Pana na twoje życie i powołanie, wydaje się być bardzo wymagająca, wycofujesz się, uciekasz czy starasz się cierpliwie dorastać?

Jeśli plan Pana ma tak gigantyczne rozmiary, to również musi być przygotowany przez wielką, dramatyczną próbę, jakiej dotąd, na kartach biblijnych, nie przechodził nikt z ludzi. Nie ma wielkiego owocu życia bez wielkiego samozaparcia się. Pan zatem wystawia Abrahama na walkę i próbę (w. 1-2). Przyszły patriarcha ma wyruszyć do krainy Moria. Jest to miejsce nieznane, trudno jest zlokalizować geograficznie. Tradycja żydowska wyjaśnia, że na tym szczycie, na którym Abraham złożyć miał ofiarę ze swego syna, Salomon potem postawi ołtarz jerozolimskiej świątyni. Czasem wydaje się, że historia biegnie donikąd, a są w niej zawarte zalążki wiary, a nawet kościelnej wspólnoty. Kiedy Bóg wyprowadza kogoś na wędrówkę, szlak może być niewidoczny, nigdy nie jest to jednak ślepa uliczka.
Może oskarżasz Boga, że źle cię jednak prowadzi? Dlaczego? Jakie są powody twojej irytacji albo oburzenia? Umiesz dostrzegać ciągłość sensu w twoim życiu, czy stanowi ono rozerwane, postrzępione fragmenty? Idziesz szerokim traktem istnienia, czy od dłuższego czasu czujesz się przechodniem uwięzionym w ślepej uliczce?

Warto w tym miejscu przywołać jeszcze inną tradycję żydowską. Podania hebrajskie mówią, że Izaak zorientował się, iż ma być wydany na ofiarę on, a nie jagnię (w. 9). Nie tylko jednak nie uciekał, nie protestował lecz prosił ojca, aby go związał i ofiarował (z hebr. ahad – jeden, jedyna możliwa ofiara, jaką da się w tym momencie złożyć, nie ma mowy o czymś zastępczym, w. 13). Z historii wiadomo niestety, że w antycznej i barbarzyńskiej kulturze fenickiej, składano bożkom dzieci na ofiarę. Poprzez sąsiedzkie kontakty, ta nieludzka mentalność czasem docierała również do plemion żydowskich. W tym jednak miejscu Bożego Słowa, które można medytować dzisiaj, znaleźć trzeba wiele pięter złożeń i skojarzeń. Izaak wobec Abrahama jest gotowy tak, jak dyspozycyjny będzie Chrystus wobec Boga Ojca. Wzgórze Moria zapowiada jedynie Golgotę. A prawdziwym Barankiem, którego znajduje w tej scenie duchowy ojciec i patriarcha wierzących, będzie dopiero Jezus z Nazaretu.

Oddanie się Bogu jakoś zawsze wiąże się z ofiarą. Oczywiście, człowiek zyskuje dużo więcej, ale musi też coś oddać. Może dlatego wielu widzi przyjaźń ze Stwórcą jako ślepą uliczkę. Wszystkim chodzi o to, by podążać za Bogiem, czując się lepiej i bezpieczniej, a tu niespodziewanie w plan egzystencji wtargnie jakieś cierpienie. Trzeba modlić się głęboko życiem Noego i Abrahama. Uwagę Boga przyciągają ludzie, których nie trzeba zmuszać, ciągnąć albo obligować, upominać pismami i w końcu pozywać do sądu. Sami chcą i proszą o przejście Pana przez ich życie, choćby wywołało to walkę, dramat i konieczność śmierci własnego ja – nawet lepiej! Po tym dopiero oddycha się pełną piersią. To, co zbyteczne zostanie wypalone. Pozostanie najwyższa cena – sens istnienia. Są więc chętni, już się zgłaszają! Świadkiem wytrwałości patriarchy jest anioł, który zapewnia, że błogosławieństwo Boga będzie obfite tak nad Abrahamem, jak i nad jego potomstwem (w. 17). Jest to punkt kulminacyjny całej opowieści, ale też kontekst życia przewidywany przez Boga dla otwartego na wiarę człowieka. Pan więcej daje tym, którzy ufają, ryzykują w ciemno i pierwsi zabiegają o Niego.

Rz 8, 31b-34. Paweł apostoł lubi przekazywać najbardziej wzniosłe i trudne prawdy wiary za pomocą literackiej formy poematu lub hymnu. Potem wiele z nich, spod pióra apostoła przechodziło prosto do wczesnochrześcijańskiej liturgii. Tak samo prawdopodobnie stało się z fragmentem ósmego rozdziału listu do Rzymian, którym Matka Kościół poleca modlić się dziś w drugim czytaniu. Można nadać mu tytuł hymnu wysławiającego niezmierzoną miłość Boga, która została posłana ludziom i udowodniona w Chrystusie. Fragment nasycony jest uczuciowym językiem, emocjami, serdecznym oddaniem się apostoła swojemu Panu i Bogu.

Bohater pierwszego czytania, Abraham, był więc jedynie zapowiedzią kogoś, kto w pełni dostrzeże wewnętrzne życie Trójcy świętej. A oto teraz jest ono już znane. Manifestuje się światu przez wcielenie Syna Bożego. Tak naprawdę to Bóg Ojciec poświęca najbardziej intymną cząstkę własnej istoty – Chrystusa. Paweł w uniesieniu i podziwie dla Stwórcy, mówi, że nie oszczędził nawet własnego Syna (w. 32). Wydał Jezusa za zbawienie wszystkich ludzi. Izaak, w pierwszym czytaniu i przesłaniach żydowskich, mógł chętnie ofiarować samego siebie, pragnął być związany, ponieważ tak naprawdę to nie on ginął – ktoś w całej tej historii cierpiał bardziej, do końca, za wszystko. Czy związany syn patriarchy Abrahama, przez wiarę, oczyma duszy, widział już ukrzyżowanego Chrystusa, Syna Boga? Pasja Jezusa z Nazaretu, a jest ona poniekąd duchowym zwieńczeniem Wielkiego Postu, opisuje Chrystusa – nowego Izaaka, który drży w Ogrójcu i prosi Ojca by oddalił od Jego ust kielich goryczy i ciemności.
Czy cierpliwość i cierpienie idą w parze przez twoje życie? Gdy cierpisz, mówisz o tym Bogu jasno i ufnie, czy kamuflujesz przed Ojcem swoje stany? Nie wystawiasz się nadto na cierpienie? A może usiłujesz dramaty istnienia przeżywać sam?

W chwilach próby po prostu nie da się odczuwać pociechy. Nie chodzi o przeżycia. W grę wchodzi heroiczna ufność. Kto ofiarował się Bogu na dobre i na złe, nie ma tak naprawdę równego swojej duszy przeciwnika (w. 34). Nic już go nie pokona. Nie ma takiej siły. Dojdzie ostatecznie do Boga, co nie zmienia wprawdzie faktu, że przechodząc straszne cierpienie można płakać, modlić się mocnymi słowami, lamentować, skarżyć się, wypowiadać przed Panem całą niemożność duszy albo tragiczny stan serca. W próbie trzeba mocno apelować do Boga, by wreszcie darował ulgę albo pocieszenie. Najważniejsze jest to, by pośród burzy człowiek zachował stały punkt odniesienia. To Chrystus przecierpiał wszystko i do końca. Ludzi czasem Bóg zaprasza do części krzyża. W tym życiu żadnemu człowiekowi nie będzie nigdy w pełni udzielona rozpacz otchłani. Chyba, że sami w nią wskoczą.

Mk 9, 2-10. Żadna z ewangelii nie wymienia nazwy góry, która jest miejscem Przemienienia Pańskiego, czyli fragmentu na rozmyślanie dzisiejszej niedzieli. Tradycja chrześcijańska utożsamia wzniesienie biblijne ze wzgórzem Tabor. Wszystko jest okryte jakąś dozą misterium, welonem, niedosłownością. Choć wydarzenia rzeczywiście dzieją się w historii, to jednak Pan chroni je od dosłowności, od ludzkiego dopowiedzenia – dlaczego tak? Nie wiadomo do końca czy to Tabor? Prawdopodobnie Moria to miejsce, na którym Salomon potem wzniósł ołtarz świątyni jerozolimskiej. Podobnym przejściem zaskakuje triada postaci, kolejno ukazana w poszczególnych lekturach biblijnych. Izaak związany przez Abrahama to obraz Jezusa. Syn Boży, którego nie oszczędził Bóg Ojciec, lecz wydał Go za ludzi – to Chrystus. Mistrz z Nazaretu, który prowadzi dziś osobno trzech apostołów to Zbawiciel i Bóg, przemieniony wobec nich i chwalebny.

A jednak ma to jakiś cel i kierunek. Wszystko skupia się na Synu Bożym. Moria to drogowskaz na Tabor, a jeszcze bardziej na Golgotę, na której stanie krzyż okupienia. Izaak to obraz Chrystusa. W scenie ewangelii, podawanej przez Matkę Kościół na drugą niedzielę Wielkiego Postu, wszystkie światła – doczesne i wieczne są więc w końcu całkowicie zwrócone na Jezusa. Pan dosłownie przemienia się w blask. Żaden folusznik, czyli wybielacz tkanin, choćby trudził się wiele godzin, nie zdoła wybielić w podobny sposób nawet najcenniejszej tkaniny (w. 3). Szczytem chwały Jezusa jest rozmowa z odwiecznymi filarami wiary Starego Testamentu – Eliaszem, który reprezentuje proroków i Mojżeszem, świadkiem Tory, czyli Prawa (w. 4). Jezus z Nazaretu to Alfa i Omega. Zostanie to ostatecznie wyryte na świecy paschalnej w Wielką Sobotę nocą. Wszystko zmierza ku Niemu.

Pierwsza niedziela Wielkiego Postu mówiła o znaczeniu wody chrzcielnej dla zachowania wiary. Druga natomiast prowadzi modlącą się duszę o krok dalej – jest się zanurzonym w wodach Chrztu świętego, aby odkryć w sobie Syna Bożego. Jeśli każdy chrześcijanin jest drugim Chrystusem, to dlatego właśnie ma prawo nazywać się synem Najwyższego. A co to daje? Ostateczne bezpieczeństwo. Po Chrzcie świętym, choćby wokół świstały kule, synowie Boga są już na zawsze pod obłokiem (w. 7), który ich zasłania. Obłok osłania, aby chronić od zła. Ochrania, aby zmęczonym dać odpoczynek. Ukrywa, aby nie wszystko z głębi duszy zostało wydane na widok ludzkich oczu. Obłok to bezpieczeństwo, odpoczynek oraz intymność.
Czy wierzysz, że Bóg się tobą naprawdę opiekuje? Czy twoje poczucie bezpieczeństwa to coś więcej, niż tylko psychologiczny trening – stoisz w Bogu całym duchem? Ufasz, że Pan chce, abyś się nie zamęczył – umiesz odpocząć? Nie ulegasz zbytnio ludzkim osądom? Czy może śmiertelnie lękasz się, co ludzie powiedzą? Chronisz swoją intymność przed drugimi, czy wszystko wynosisz na sprzedaż?

Chrześcijanin nie walczy sam z mocami ciemności, nawet jeśli realnie zagrażają one całemu światu. Synowie Boga nie zbawiają świata, nie rozwiążą wszystkich jego problemów, od których nieraz boli głowa. Ich sędziami nie będą też inni ludzie, ale sam Ojciec. Warto przyjmować Chrzest święty, żyć nim z radością, doświadczając pokoju Bożego synostwa. Pierwszy sakrament i decyzja na rozpoczęcie prawdziwie chrześcijańskiego życia, komponuje ludziom sens istnienia.

ks. Jarosław Tomaszewski