Dzień 24 (17 grudnia)

czarna_madonna.jpg

 

Dzień 24

Kto uczciwie dąży do pokory, niech szanuje innych, ceniąc samego siebie nisko.

Na pierwszy rzut oka ludzkie życie wygląda jak rywalizacja: każdy chce być lepszym, większym, ważniejszym. Ambicja i konkurencja mobilizują i wydają się nam nawet czasami potrzebne dla zdrowego rozwoju społeczeństwa. Biada jednak, jeżeli ambicja i konkurencja mają przewagę, jeżeli nie są ograniczane i hamowane przez inne wartości.

I tak na przykład: kto gra w piłkę powinien chcieć zwyciężyć, bo inaczej gra stanie się nudna, nawet bezsensowna. Jakże jednak ważne jest, by znalazło się miejsce również dla innych cech: uczciwości, poszanowania słabszego, radości z sukcesu drugiego, gotowości przebaczenia fauli, umiejętności przegrania bez urazy, uznania zdolności i sił drugiego, również przeciwnika.

Jedną z pozostałości grzechu pierworodnego w nas jest pewna tendencja do patrzenia z góry na drugiego. Zazwyczaj nieświadomie oceniamy samych siebie wysoko, poniżając drugiego. Błędy natomiast traktujemy odwrotnie: u samych siebie łatwo je usprawiedliwiamy, u drugiego znaczą dużo. Dlatego wskazane jest, by działać na przekór sobie. Trzeba w pewnym sensie „na zapas" oceniać samego siebie nisko, a drugiego cenić wysoko, aby zbliżyć się do rzeczywistości. Nie chodzi o sztuczne uniżenie siebie samego, które jest dalekie od prawdy. Ćwiczenie pokory dąży do prawdy i dlatego bierze też pod uwagę słabość ukrytej ambicji.

Trzeba uczciwie dążyć do pokory. Właśnie dlatego, że prawda jest istotą pokory, fałszywa pokora lub nieuczciwe dążenie do niej jest tak niedobre i odpychające. Chyba dlatego Pan Jezus nie mógł znieść niektórych faryzeuszów, ponieważ udawali (może często nieświadomie) życie pobożne i pokorne. Trzeba wciąż na nowo sprawdzać swoje podejście i ćwiczenie pokory, aby nie stało się faryzejskie.

Jak reaguję, jeżeli ktoś wskazuje na pewną słabość i niekonsekwencję w moim życiu i zachowaniu?